Dzień 6 - 120 mil chorwackiej żeglugi

Dzień 6 - 120 mil chorwackiej żeglugi

Regaty mamy za sobą. Organizatorzy zafundowali nam prawdziwe The Best Of Dalmacja. Odwiedziliśmy wspaniałe miejsca, rozegraliśmy doskonałe wyścigi.

Czwartkowym popołudniem zebraliśmy się w wielkiej sali restauracji mariny Frapa. Początek uroczystej kolacji przypominał spotkanie otwierające regaty. Znów przemawiali organizatorzy – trochę bardziej opaleni oraz przyjemnie zmęczeni po czterech dniach zmagania się z wiatrem i wodą. Za udział w zawodach podziękował nam Zdzisław Gajos, prywatnie dowodzący łodzią Kaninvin. Człowiek, który walczył jak lew zarówno o dobre miejsce w wyścigach, jak i o to, żebyśmy się nie pogubili, nie potopili, nie przesadzili. Sportową postawę i zaangażowanie pochwalił komandor regat - kpt. Andrzej Brońka, na co dzień surowy strażnik zasad etyki i kultury żeglowania, ale także wesoły kompan i wyśmienity muzyk szantowy. Do ich podziękowań przyłączył się Janusz Komurkiewicz reprezentujący firmę Fakro, ogromny pasjonat żeglarstwa i współorganizator naszych zawodów.

Na koniec chciałbym wspomnieć o osobie, bez której nasze wspólne spotkania zamieniłyby się w festiwal chaosu. To Robert Bański z firmy Forton, rasowy wodzirej, konferansjer, ale także mistrz oświetlenia i nagłośnienia, czuwający, aby to wszystko miało jakiś artystyczny wyraz.

Nagród i nagrodzonych było co niemiara. Uhonorowano najsympatyczniejszych żeglarzy oraz najbardziej urocze żeglarki. Wybrano załogi najfajniej ubrane oraz potrafiące najatrakcyjniej się zaprezentować. Przyznano również nagrody pocieszenia dla tych, których w ostatnich dniach nie opuszczał pech.

Zanim poznacie najlepszych żeglarzy, poznajcie najlepszego skippera – przechodni puchar Prawdziwej Przygody, z rąk Jacka Simona, otrzymał w tym roku Łukasz Wosiński z jachtu Martini.

A teraz to, na co czekaliście najbardziej. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej zdobyli panowie z Budexu, dowodzeni przez Jakuba Prosalika i płynący na Red Wine.

Drudzy na podium stanęli załoganci Sol Et Velo, czyli zgrana kompania z firmy Sunbud oraz ich skipper Adam Cychner. Ku chwale Neptuna pierwsze miejsce zdobyła rewelacyjna drużyna Łukasza Wosińskiego, czyli żeglarze z Muratora płynący na Martini. Jako jedyni do tej pory wygrali wszystkie kolejne wyścigi i śmiało sięgnęli po puchar Regatta Build Cup 2016. Pełna lista wyników znajdzie się niebawem na internetowych stronach regat. My tymczasem z całego serca gratulujemy zwycięzcom, gdyż w pełni na to zasłużyli, choć dla porządku muszę dodać, że to nieliczne już zawody, w których doping jest jak najbardziej wskazany, a już na pewno uprzejmie tolerowany.

Na koniec przyszedł czas na artystów obiektywu. Przedstawiciele patrona medialnego imprezy - Radosław Murat (Ernest) i Rafał Arak (Bruno) z firmy ZPR Media - ogłosili wyniki konkursu fotograficznego „Szybsi niż wiatr”. Najlepsze zdjęcie zrobił w tym roku Dariusz Kalita, który w nagrodę, wraz z osobą towarzyszącą, spędzi dwa dni w luksusowym, pięciogwiazdkowym hotelu Bellotto na warszawskim Starym Mieście.

Gdy emocje nieco opadły, panowanie nad naszymi duszami oraz ciałami zdobył zespół Klejnoty Capitana. Porwał do tańca i wyrwał z gardeł dźwięki zdolne obudzić potwory morskie drzemiące w najgłębszych odmętach Adriatyku. Nawet liczne w tym roku piękne i dumne żeglarki ramię w ramię ze swoimi kolegami śpiewały nieśmiertelny refren: „Ani wiatr, ani woda, ani nawet zła pogoda, nie zatrzyma żona młoda – taki jest męski rejs”. I takich wspaniałych rejsów – męskich, żeńskich czy koedukacyjnych -życzyłbym nam jak najwięcej.

Z pokładu zwycięskiego Martini meldował - dumny jak paw - Ernest